Pierwsze wrażenia z pobytu w Nowej Zelandii były trochę mieszane. Bo niby przyjechałam do nowego państwa (i to jakiego! oddalonego od Polski o jakieś 18tys. km), ale tak naprawdę czułam się jakbym nigdy nie opuściła Australii. Oczywiście oba państwa różnią się w jakiś sposób. Jednak znajdziecie pomiędzy nimi wiele podobieństw. Nie radzę Wam jednak tego wspominać ani Australijczyką ani Nowozelandczyką. Ich zdanie oba kraje różnią się i to znacząco.
To już dalej się niedało? To pytanie bardzo często słyszałam podczas moich poprzednich podróży. Odpowiedź zawsze była taka sama: „Można jeszcze dalej”. Jednak tym razem chyba rzeczywiście osiągnęłam granice – Nowa Zelandia to naprawdę koniec świata. Jedno z najbardziej oddalonych miejsc od Polski, dzieli nas 10-11 godzin różnicy (w zależności od zmiany czasu na letni i zimowy). Kiedy na Nowej Zelandii zaczyna się noc, w Polsce wschodzi słońce.
Nowa Zelandia jest państwem wyspiarskim, o niezwykle zróżnicowanym krajobrazie, który zachwyca bogactwem swojej natury. Jak wygląda życie w tej odległej krainie kiwi? Co mnie tutaj zaskoczyło? Jakie są moje pierwsze wrażenia z podróży po Nowej Zelandii?
Czy dużo wiedziałam o NZ przed przylotem?
Przyznam szczerze, że przed przylotem do Nowej Zelandii nie miałam zbyt wiele wiedzy na temat tego kraju. Większość moich informacji pochodziła z opowieści znajomych oraz z internetu, ale tak naprawdę nie wiedziałam, czego się spodziewać. Wystarczyło mi zapewnienie innych podróżników, że będę się tutaj czuć świetnie. Bez większych oczekiwań postanowiłam wyruszyć w nieznane rejony Nowej Zelandii i rozpocząć życie w nowym kraju. Teraz mogę z pełnym przekonaniem stwierdzić, że była to wspaniała decyzja.
Tak jak już wcześniej wspominałam, Przylatując do Nowej Zelandii, nie poczułam żadnego szoku kulturowego i tak naprawdę niewiele rzeczy mnie tutaj zaskoczyło. Życie w tym kraju wydaje się bardzo podobne do życia w Australii. Czasami czuję się, jakbym tak naprawdę nigdy nie opuściła Australii – jedynie tutejsza pogoda przypomina mi, że zmieniłam miejsce zamieszkania. Jeśli jednak podróżujecie bezpośrednio z Polski, z pewnością zauważycie więcej nowozelandzkich zwyczajów, które mogą Was zaskoczyć bardziej niż te opisane w moim wpisie. Dajcie znać jakie były Wasze pierwsze wrażenia z pobytu w Nowej Zelandii.
Jest cieplej niż się tego spodziewałam
Przyleciałam tutaj w sierpniu, czyli w czasie tutejszej zimy. Noszę bluzę, którą w Polsce nosiłam wczesną jesienią. Co prawda jestem na północy kraju, gdzie klimat jest łagodniejszy. Na południu sytuacja wygląda trochę inaczej. Na razie postanowiłam stopniowo przyzwyczajać się do zmiany temperatury, a południową część Nowej Zelandii zostawiam sobie na lato.
Edit: Pierwsze wrażenia były mylne. W Nowej Zelandii naprawdę może być zimno. Moje ostatnie miesiące spędziłam na południowej wyspie tego kraju i pech chiał, że akurat była zima.
Zmienna Pogoda
Jak już mówimy o pogodzie… Zmienia się ona tutaj kilka razy dziennie. Już po kilku dniach w Nowej Zelandii przyzwyczaiłam się do tego, że nawet podczas pozornie słonecznego dnia warto mieć przy sobie płaszcz przeciwdeszczowy i cieplejsze ubrania. Pogoda potrafi zmieniać się błyskawicznie, dlatego dobrze jest być przygotowanym na wszystko – lato, jesień i zimę, bo tutaj naprawdę nigdy nie wiadomo, co przyniesie kolejna godzina.
Brak ogrzewania domów
Większość domów w Nowej Zelandii, przynajmniej na północnej wyspie (na południową jeszcze nie dotarłam), nie jest przystosowana do zimna. Bardzo mnie to dziwi, ponieważ naprawdę jest tutaj zimno. Zamiast ogrzewać się w domu, zamarzam i nakładam na siebie kolejne warstwy ubrań, popijając ciepłą herbatę. Czasami mam wrażenie, że na zewnątrz jest cieplej niż w domu. Częstą formą ogrzewania są farelki, co sprawia, że zastanawiam się, jakie muszą być ich rachunki za prąd!
Brak ogrzewania to nie jedyny problem – wiele domów nie ma również izolacji. Nie powinno mnie to dziwić, bo słyszałam o tym wcześniej, a problem ten jest również dość powszechny w Australii. Jednak pogoda w obu krajach jest zupełnie inna. Zastanawiam się, czy da się przyzwyczaić do zamarzania we własnym domu…
Edit: Pierwsze wrażenia były słuszne w tym przypadku. Chociaż zdarza się, że niektóre domy na południu kraju mają kominki. Jednak na tym się kończy izolacja domów w dalszym ciągu nie istnieje.
W krótkich spodenkach nawet zimą
Może rzeczywiście da się przyzwyczaić do zimna. Świadczy o tym ubiór ludzi na ulicy – niezależnie od pogody można spotkać osoby w krótkich spodenkach i klapkach, nawet w środku zimy. Ja zakotwiczona w szaliku po uszy, bo jest mi zimno, podczas gdy oni chodzą w spodenkach, koszulkach i japonkach.
Wiele informacji, znaków czy też komunikatów jest dwujęzyczna (maori i angielski).
Było to dla mnie miłym zaskoczeniem. Widać, że rodzimą kulturę pielęgnuje się tutaj z dużą starannością. Wiele nowozelandzkich miejscowości zachowało swoje maoryskie nazwy, co czasami sprawia, że trudno jest je wymówić lub zapamiętać.
Maorysi
Jak już mówimy o rdzennej kulturze Nowej Zelandii, warto zauważyć, że nawet w dużym mieście jak Auckland często spotykamy Maorysów, rdzennych mieszkańców tego kraju. Może nie powinno mnie to zaskakiwać, w końcu są to mieszkańcy Nowej Zelandii. Jednak dlaczego tak bardzo mnie to zdziwiło? Otóż podczas mojego pobytu w Australii sytuacja wyglądała trochę inaczej.
W Australii rdzenni mieszkańcy żyją raczej na uboczu, zamknięci w swoich społecznościach, co sprawia, że rzadko można spotkać pracującego Aborygena. W Nowej Zelandii jest inaczej – tutaj rdzenna kultura jest pielęgnowana i szanowana, co bardzo mi się spodobało.
Cofnięcie do przeszłości
Nowa Zelandia, choć na pierwszy rzut oka wydaje się krajem wysoko rozwiniętym, w rzeczywistości w niektórych kwestiach jest dość zacofana. Podczas mojej wizyty w Australii miałam wrażenie, że cofnęłam się w czasie, ale teraz mogłabym powiedzieć, że Nowa Zelandia przypomina Australię sprzed 20 lat. Jeśli chcecie się przenieść w czasie to polecam podróż do Nowej Zelandii. Moje pierwsze wrażenia po przejściu się ulicami miasta, były rodem z filmu w którym główny bohater podróżuje w czasie.
Internet
Co to takiego? Czy w ogóle istnieje internet w Nowej Zelandii? Może to brzmieć trochę przesadnie, ale jest w tym sporo prawdy. W Nowej Zelandii można się odzwyczaić od intensywnego korzystania z internetu – wymaga to cierpliwości. Czasami trudno znaleźć dobry internet nawet w Auckland, a zasięg w małych miejscowościach bywa jeszcze gorszy.
Pakiety internetowe są również dość drogie i oferują bardzo ograniczoną ilość danych.
Język
Czy ja jeszcze mówię po angielsku? Nowozelandzki angielski różni się od australijskiego, a już na pewno od amerykańskiego czy brytyjskiego. Przyzwyczajenie się do tutejszego akcentu może zająć mi trochę czasu.
Różnorodność natury
Jestem zachwycona tym, jak dynamicznie zmienia się krajobraz w obrębie kilku kilometrów. Nowozelandzka natura nie przestaje mnie fascynować swoim pięknem i różnorodnością. Znajdziemy tu przepiękne piaszczyste plaże, surowe kamieniste klify, malownicze zielone wzgórza, imponujące kratery wulkanów oraz majestatyczne lodowce…
Edit: Tutaj moje pierwsze wrażenia były zdecydowanie słyszne. Nowa Zelandia nie przestała zachwycać mnie swoim pięknem.
Mili ludzie na ulicy
Przed moim przyjazdem do Nowej Zelandii naczytałam się, jacy to Nowozelandczycy nie są mili i wyluzowani. Czy tak jest naprawdę? Nie jestem o tym przekonana. To znaczy, nie zrozumcie mnie źle, to nie jest tak, że są niemili. Nie powiedziałabym jednak, że są nadzwyczaj życzliwi. Może w czasie moich podróży przyzwyczaiłam się już do takiego zachowania i nie robi to na mnie większego wrażenia?.
Jest drogo
Przeprowadzając się tutaj, zdawałam sobie sprawę z wyższych cen, jednak muszę przyznać, że zaskoczyły mnie pozytywnie. Ceny nie są tutaj wcale aż tak wysokie, jak się tego spodziewałam. Może to wynika z mojego wcześniejszego pobytu w Australii, gdzie przyzwyczaiłam się do dość wysokich kosztów. Tutaj możecie sprawdzić przykładowe ceny w supermarkecie. Jedynie cena paliwa zaskoczyła mnie bardzo negatywnie – jest tutaj niestety bardzo drogie.
Wino wcale nie takie tanie
Przed przyjazdem do Nowej Zelandii naczytałam się, że wino tutaj jest bardzo tanie. Oczywiście nie spodziewałam się tutaj cen rzędu $2, ale najtańsza butelka wina to około $15. Trzeba jednak przyznać, że tutejsze wino jest bardzo dobre. Jest ono również tańsze niż piwo, którego średnia cena za sześciopak to koło $25 – $30.
Alkohol w sklepie
A skoro mowa o alkoholu, to muszę przyznać, że bardzo zdziwiło mnie, że w Nowej Zelandii można kupić alkohol w zwykłym sklepie spożywczym. Dla niektórych może to być normą, ale dla mnie było to spore zaskoczenie. Biorąc pod uwagę, że Nowa Zelandia i Australia mają wiele wspólnych cech, spodziewałam się, że będę musiała udać się do specjalnego sklepu, aby kupić alkohol. A tu taka niespodzianka – mogę kupić chleb i wino w tym samym miejscu! Dotyczy to jednak tylko wina i piwa; jeśli chcemy zakupić alkohol o wyższej zawartości alkoholu, musimy udać się do specjalnego sklepu z alkoholem.
Większość sklepów i artykułów jest identyczna jak w Australii
W Nowej Zelandii znalazłam wiele artykułów identycznych do tych z Australii. W sumie nie ma się co dziwić, zważywszy na to, że oba kraje leżą stosunkowo blisko siebie. Nawet niektóre banki są takie same.
Bezdomni na ulicach
Na razie mogę się wypowiadać jedynie na temat Auckland. Zdziwiło mnie, jak wielu bezdomnych można spotkać na ulicach tego miasta. Praktycznie na rogu każdej ulicy można napotkać osoby proszące o pieniądze lub śpiące na chodniku. Widać również poważny problem z alkoholem i narkotykami. Co mnie również zaskoczyło, to liczba Nowozelandczyków z problemem nadwagi.
Papierologia
Czytałam, że tutaj wszystko da się bardzo łatwo i szybko załatwić, ale czy to prawda? Póki co, nie mogę się z tym zgodzić. Od ponad tygodnia próbuję uzyskać kilka dokumentów i na każdym kroku napotykamy na jakieś problemy.
Edit: W tym przyppadku moje pierwsze wrażenia były niesłuszna. Niektóre sprawy rzeczywiście są trochę trudniejsze do załatwienia, ale ogólnie jest tutaj dużo łatwiej niż w Polsce. Dodatkowo Nowozelandczycy są bardzo pomocni, więc jeśli nie wiemy, jak zabrać się do wypełnienia dokumentów, ktoś z pewnością zaoferuje nam pomoc. Wiele spraw można tutaj załatwić na poczcie, bez potrzeby udawania się do wyspecjalizowanego urzędu.
Bardzo słaby transport publiczny
Powiedziałabym, że w Nowej Zelandii bez samochodu ani rusz. Oczywiście, można się obejść bez niego, jeśli mieszka się w dużym mieście, takim jak Auckland, ale nawet tutaj transport publiczny jest dość słabo zorganizowany i stosunkowo drogi.
Brak zagrożenia
Po mojej wizycie w Australii muszę przyznać, że świadomość, iż w Nowej Zelandii nie ma żadnych groźnych dla człowieka zwierząt czy roślin, działa na mnie uspokajająco. Spacerując po lesie, nie muszę martwić się o węże, a przechadzając się po brzegu morza, nie muszę obawiać się krokodyli. Nowa Zelandia to jedno z nielicznych miejsc na ziemi, gdzie natura nie stanowi zagrożenia, co sprawia, że podróżowanie po tym kraju jest jeszcze bardziej przyjemne i relaksujące.
Pustki
Muszę przyznać, że już przyzwyczaiłam się do zupełnie pustych plaż, samotnych wędrówek po lesie czy pustych autostrad. Jednak moi znajomi, kiedy wysyłam im zdjęcia, nie mogą się nadziwić brakiem ludzi. I trzeba przyznać, że mają rację – w niektórych miejscach Nowej Zelandii naprawdę trudno spotkać żywą duszę. A póki co jestem na tej bardziej zaludnionej wyspie.
Odległości
Wszystko tutaj jest stosunkowo blisko. Wystarczy przejechać kilkanaście kilometrów, aby znaleźć się w zupełnie innym miejscu wartym odwiedzenia. Po Australii, gdzie czasami potrzeba 1 lub 2 dni, aby dotrzeć do celu, takie krótkie odległości są naprawdę odświeżające?.
Ochrona przyrody
Przed wejściem na wiele szlaków znajdziemy stoiska do czyszczenia i dezynfekcji butów. Niektóre parki mają również informacje o zakazie wnoszenia jedzenia czy wprowadzania psów. Takie środki mają na celu ochronę nowozelandzkiej fauny i flory, zapobiegając przedostawaniu się bakterii do ekosystemów.
Darmowy kemping
W Nowej Zelandii popularną formą podróży jest podróżowanie w campervanach i nocowanie na darmowych kempingach. Według legendy, w Nowej Zelandii można spać w samochodzie na terenach publicznych. Istnieje wiele miejsc, gdzie można przenocować za darmo, ale takich lokalizacji jest coraz mniej. Choć darmowy kemping nadal jest możliwy, muszę przyznać, że trochę mnie rozczarował. Co roku pojawiają się nowe ograniczenia dotyczące tzw. freedom campingu w Nowej Zelandii. Obostrzenia te dotyczą zarówno miejsc, w których można się zatrzymać, jak i rodzaju pojazdów, w których można podróżować.
Spokój na drogach
Nikt się tutaj nie śpieszy. Wszyscy jeżdżą dość powoli, często poniżej limitów prędkości. Nawet w Auckland nie czułam się, jakbym jechała po dużym mieście. Wszyscy przepuszczają się nawzajem, a tutejsze „autostrady” świecą pustkami. O ile można je w ogóle nazwać autostradami – ja wolałabym określić je mianem dróg szybkiego ruchu.
Koniec końców nazbierało się tych rzeczy trochę więcej niż się tego spodziewałam. Jakie były Wasze pierwsze wrażenia po pobycie w Nowej Zelandii? Co Was tutaj zaskoczyło?